Czasami w życiu przychodzi moment, gdy nie poznajemy samych siebie. Patrzymy w lustro, jednak odbicie zdaje się obce, jakbyśmy zgubili się gdzieś po drodze, tracąc to, co było w nas najcenniejsze. Często to nie jest efekt jednej decyzji, ale serii drobnych ustępstw, momentów, w których pozwoliliśmy, by świat odebrał nam kawałek po kawałku naszą tożsamość. Jak to się dzieje? Jak dochodzi do samozatracenia? I co najważniejsze — czy można się jeszcze odnaleźć?
Patryk Forysiak: kejzu
Blog personalny
Wątek szósty - "Dziennik życia: Początek"

Siedem ogólnych wpisów, które stanowią wprowadzenie do pełnych wersji osobistych zapisów doświadczeń, myśli, uczuć i wydarzeń z codziennego życia. Pierwsze siedem wpisów to wstęp do mojego świata i do treści z mojego pamiętnika. Jest to preludium do mojej autobiografii. Moje treści tworzę na podstawie własnych doświadczeń życiowych. Moje przekonania, poglądy, refleksje. Każdy ma prawo być inny i nie musimy się zgadzać w każdym życiowym aspekcie. Zagłębiając się w moją twórczość, staniesz przed szansą zrozumienia mnie, jako człowieka oraz otrzymasz możliwość spojrzenia na świat z mojej perspektywy. Poprzez interpretację moich wpisów personalnych jesteś w stanie odczytać moje wartości oraz być bliżej mnie. Czytanie to dopiero początek — ważne jest, zrozumienie przesłania i mnie, jako autora oraz tego, co w danej treści chciałbym przekazać.

Zgubić siebie, by się odnaleźć – o granicach, bólu i powrocie do własnej drogi

Czasami życie nie daje nam wyboru. Bywa, że droga, którą szliśmy pewnie i z uniesioną głową, nagle znika pod naszymi stopami, jakby nigdy jej nie było. Patrzymy w dół i widzimy jedynie pustkę – ciemność wypełnioną bólem, rozczarowaniem i poczuciem, że zostaliśmy zdradzeni przez los, przez ludzi, a może i przez siebie samych.

Nie zawsze potrafimy zauważyć ten moment, kiedy zaczynamy się zatracać. To dzieje się powoli, niemal niezauważalnie. Na początku są to drobne ustępstwa – pozwalamy innym traktować nas gorzej, niż na to zasługujemy. Milczymy, kiedy powinniśmy krzyczeć. Uśmiechamy się, choć w środku wszystko krzyczy z bólu. Rezygnujemy z siebie, bo tak jest łatwiej, bo tak nas nauczono, bo tak trzeba.
Ale czy rzeczywiście musi tak być?

Każde złe doświadczenie, każdy cios w plecy, każdy upadek odciska na nas ślad. Nie zawsze się bronimy. Nie zawsze mamy siłę, by powiedzieć: „dość”. Czasem oddajemy siebie kawałek po kawałku, aż w pewnym momencie nie zostaje już nic. Tylko cień osoby, którą kiedyś byliśmy.

Przekraczanie własnych granic w obliczu cierpienia nie zawsze wygląda jak spektakularny upadek. Czasami to ciche godziny spędzone na zastanawianiu się, kim właściwie jesteśmy. Czasami to zgoda na relacje, które nas niszczą. To tolerowanie sytuacji, które zabierają nam spokój i godność. To patrzenie w lustro i widzenie kogoś, kto nie przypomina już tej osoby, którą kiedyś kochaliśmy.

Sam zboczyłem z własnej drogi do samozatracenia. Zagubiłem samego siebie, straciłem siebie. Mógłbym tłumaczyć to pewnymi wydarzeniami w moim życiu, które mogły mieć wpływ na moją sytuacje i decyzje podejmowane w czasie utraty własnego ja. Obarczać winą wszystkich i wszystko, ale to my sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje wybory. Są rzeczy, których szczerze żałuję, które nie powinny się wydarzyć.
Boli to, jak bardzo potrafimy się zmienić pod wpływem bólu. Jak bardzo potrafimy zapomnieć o swoich wartościach, o tym, czego pragniemy, kim chcieliśmy być. Boli to, że czasem wystarczy jeden człowiek, jedna sytuacja, jedno złe doświadczenie, byśmy zaczęli się rozmywać, rozpuszczać w rzeczywistości, która nie jest nasza.

Ale wiesz co? Można się odnaleźć. Można stanąć na skraju tej pustki, spojrzeć w dół i zdecydować, że nie chcemy tam spaść. Można powiedzieć: „stop”. Można wziąć głęboki oddech i przypomnieć sobie, kim byliśmy, zanim świat nas złamał. To nie jest łatwe. To cholernie trudne. Bo wymaga siły, której wydaje się, że już w nas nie ma. Jest to jednak możliwe. Możesz odzyskać siebie!
Nie jesteś tym, co ci się przydarzyło. Nie jesteś swoim bólem, swoimi porażkami, swoimi ranami. Wciąż jesteś człowiekiem, który ma prawo wrócić do siebie, odbudować się, znaleźć nową drogę. Może jeszcze nie wiesz, jak to zrobić, może jeszcze czujesz, że jest za późno – ale uwierz mi, nigdy nie jest.

Jeśli czujesz, że się zatraciłeś, że nie poznajesz siebie – zatrzymaj się. Weź oddech. Jesteś tu. Wciąż istniejesz, wciąż masz wartość, wciąż masz prawo do siebie. Niezależnie od tego, co się stało, wciąż możesz się odnaleźć. Nie jesteś swoimi błędami. Jesteś kimś, kto zasługuje na miłość – przede wszystkim tę od samego siebie. Nie bój się zrobić pierwszego kroku. Świat cię nie zdefiniuje. To ty wybierasz, kim jesteś.

Wystarczy pierwszy krok. Jeden oddech. Jedno „nie” wypowiedziane w odpowiednim momencie. Jedno spojrzenie w lustro i uświadomienie sobie, że wciąż tam jesteś – niezatarty, niezłomny, wciąż wart miłości, szacunku i samego siebie.

To nie świat decyduje, kim jesteś. To ty wybierasz. Zawsze!
Źródło wpisu: Patryk Forysiak “Dziennik życia: Początek” (Wstęp 6/7).

Tags: